Samochód do naprawy po gwarancji? Oto, jak producenci aut świadomie obniżają ich żywotność

04/11/2019
Samochód do naprawy po gwarancji? Oto, jak producenci aut świadomie obniżają ich żywotność

Zaplanowane awarie w samochodzie

Kupujesz samochód. Nowiutki. Z salonu. Oczywiście nietani. Przez najbliższe dwa lata jest na gwarancji, jednak wiadomo, że powinien Ci służyć znaczniej dużej. Pewnie doskonale zdajesz sobie sprawę, że wiele starszych modeli po 10 latach użytkowania przeżywało drugą młodość, a naprawa ewentualnych usterek nie była jednoznaczna ze stratą wszelkich oszczędności. Dzisiaj czeka Cię bolesne zderzenie z rzeczywistością, ponieważ problemy techniczne w nowych samochodach pojawiają się tuż po zakończeniu okresu gwarancji. Dlaczego tak się dzieje?

Masz wrażenie, że dawniej producenci sprzętu motoryzacyjnego bardziej przejmowali się losem wyprodukowanych przez siebie samochodów i wizerunkiem swojej marki? Właśnie z tej troski wynikały rabaty czy nawet bezpłatne usuwanie usterki. Dzisiaj pytając o zniżkę w ASO, pewnie zostałbyś soczyście wyśmiany.

Czasy bezawaryjności samochodów minęły, gdy marka Mercedes otarła się o skraj bankructwa po tym, jak wypuściła legendarne modele W123 i W124. Zapewne wielu z Was kojarzy te samochody i ich 999 999 na liczniku. Niemcy szybko wyciągnęli wnioski i kolejne modele (o ciebie chodzi, drogi Okularniku) odwiedzały serwisy o wiele częściej niż ich poprzednicy.

Dlaczego samochody psują się po upływie czasu gwarancji?

Nietrudno odgadnąć, że w tym całym zamieszaniu chodzi o jedno - o pieniądze. Choć nowoczesne maszyny są wyposażone w coraz lepsze systemy bezpieczeństwa, silniki i inne podzespoły, są też znacznie bardziej awaryjne niż miało to miejsce kiedyś. Taki smutny stan rzeczy wynika głównie z oszczędności, chęci zarobienia pieniędzy i faktu, że mamy do czynienia z nadprodukcją samochodów, dlatego widok starych modeli na drogach nie napawa ich producentów optymizmem. Ci oczywiście wolą, by kierowcy inwestowali w nowe samochody.

Koncerny motoryzacyjne mają specjalne działy, które zajmują się planowaniem usterek. Specjaliści tworzą bardzo drogie części i zespoły, które są niemal zaprogramowane na pojawienie się usterek po zakończeniu gwarancji. I co więcej, ich naprawa ma być skomplikowana. Dla autoryzowanych salonów jest to as w rękawie, w końcu Zbyszek z lokalnego warsztatu może nie znać know-how, który pozwoliłby na wymianę części po kosztach. Jednak tutaj dopiero zaczyna się maszyna nakręcająca naprawy.

Spece z działów planowania usterek, mają głowy na karku i doskonale wiedzą, że awarie części, które są osadzone głęboko w samochodzie, będą drogie. Jeśli zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego każdy kierowca wymienia pasek rozrządu czy pompę wody, które umiejscowione są w ciężko dostępnych komorach silnika, już znasz odpowiedź. To dopiero początek. Producenci samochodów poszli o krok dalej i zamiast pojedynczych i łatwych do wymiany modułów, zaczęli produkować większe podzespoły. Dla kierowców oznacza to tyle, że nawet jeśli zepsuje się mała część, która niegdyś kosztowała przykładowo 100 zł, teraz jest jednym z elementów całego, wartego 10 razy więcej zespołu.

Rozkręcamy się. Twórcy samochodów zabezpieczają swoje przychody nie tylko planowanymi usterkami, ale i eliminowaniem nieautoryzowanych warsztatów z rynku. Jak to się odbywa? Ano, wystarczy, by do wymiany jakiejś części potrzebne są niewymiarowe klucze, które oczywiście wykonuje jedynie producent danej marki. Pan Zbyszek może je kupić, ale tylko przy założeniu, że wyłoży na ladę grube fundusze, które niekoniecznie posiada. Dzięki świadomemu obniżaniu żywotności części samochodowych, ich producenci oszczędzają na jakości i materiałach, a bogacą się o to, co zarobią po zakończeniu gwarancji swojego sprzętu.

Teoria planowego postarzania samochodów

Nie tylko producenci samochodów celowo wypuszczają psujące się po gwarancji sprzęty. Teoria planowego postarzania produktów (ang. planned obsolescence), mimo wielu kontrowersji, jest stosowana także w innych branżach jak choćby AGD czy branża telefonów komórkowych.

Czasy się zmieniają i niestety w branży motoryzacyjnej nie na lepsze, bo o ile w latach 90. producenci wydawali grube miliony na opracowywanie niezawodnych rozwiązań, które pomogą kierowcom w długoletnim użytkowaniu samochodów, dzisiaj tę fortunę przeznaczają na to, by mieć pewność, że auta wrócą do serwisu i nie byle jakiego, a ASO i to na chwilę po upływie gwarancji.